czwartek, 5 marca 2015

Król Kruków - Maggie Stiefvater


O rany, jak dawno mnie tu nie było! Jednak ostatnio zaczęły mnie dręczyć wyrzuty sumienia, że ten blog został pozostawiony sam sobie. Także, zebrałam się, oto nowy post!

OPIS
Pierwszy tom magicznej sagi.
Jedna dziewczyna i trzech chłopaków.
Blue pochodzi z rodziny wróżek, jest medium do kontaktów ze światem zmarłych.
Gansey, Adam i Ronan, trzej przyjaciele w elitarnej szkoły dla chłopców, obsesyjnie poszukują tajemniczych linii mocy legendarnego Króla Kruków - Glendowera.
Z ich powodu pozornie ciche i spokojne miasteczko staje się scenerią niezwykłych wydarzeń.
Gdy razem z Blue trafią do magicznego lasu, gdzie czas płata figle, nic już nie będzie takie samo...
Przerażające tajemnice, mroczne rytuały, stare przepowiednie, wizje, duchy, ofiary, a to dopiero początek tej historii...

RECENZJA


Ze złapaniem tej książki było tak, że bardzo chciałam ją przeczytać, ale w końcu... cóż, zapomniałam. Dopiero wyłowienie jej w koszyku z przecenami w Media Markcie (och, jaka to była radość ze zdobyczy!) skłoniło mnie do przeczytania.
Zacznijmy od autorki - chyba jeszcze nie wspominałam, jak bardzo kocham Maggie? To już czwarta książka tej wspaniałej autorki, którą czytam. Czwarta książka, od której nie mogłam się oderwać. Jeśli na jakiejś powieści zobaczycie nazwisko "Stiefvater" - bierzcie.

No dobra, opowiedziałam swoje, pora na prawdziwą recenzję.
Już sam początek książki jest zaskakujący. Tym bardziej, że pierwsze zdanie brzmi:

Blue Sargent nie potrafiłaby powiedzieć, ile razy słyszała, że zabije miłość swojego życia.

Jednak to nie jest opowieść o miłości. Nie dajcie się zwieść.
Czytałam z zaciekawieniem, bo nagle tyle zaczęło się dziać. Maggie ma bardzo lekkie pióro, zręcznie opowiada historie, nie ma się wrażenia, że brniemy przez zarośla i plączemy się w wątkach.
Może teraz trochę o bohaterach - Blue, choć urodzona w rodzinie wróżek, sama nie posiada większego daru. Najbardziej przydaje się w zwiększaniu mocy swoich ciotek, albo matki. Dziewczyna jest naprawdę inteligentna i ciekawska. To bohaterka, którą naprawdę polubiłam, a jestem typem, który częściej wywraca oczami, gdy czyta myśli postaci.
Czas na chłopców. Gansey, Adam i Ronan. I Noah, który nie został wspomniany w opisie, co zawsze mnie denerwuje.
Chłopcy, chłopcy. Ech, wszyscy wiemy, jak to jest z fikcyjnymi bohaterami, nieprawdaż? Ci są uczniami elitarnej szkoły, za którą nie przepadają mieszkańcy miasta, Henrietty

Gansey miał świadomość, że niewiele rzeczy mogłoby bardziej ucieszyć mieszkańca Henrietty w Wirginii niż upokorzenie, które spotkało chłopaka z Aglionby. No, chyba że upokorzenie, które spotkało członka jego rodziny.

Gansey jest tutaj przewodnikiem swojej paczki. Jednak nie robi to z niego zaślepionego tym osła. To w sumie całkiem miły i mądry chłopak, żądny przygody i odkrycia linii mocy. Wszyscy nasi młodzi mężczyźni przypadli do mojego czytelniczego gustu. Po prostu nie dało się ich nie polubić!
Oczywiście nie myślcie, że wszystko z nimi będzie tak kolorowo. Przecież bohaterowie, których najbardziej lubimy zawsze dostają kopa. Wtedy mam ochotę zabrać ich od autora i przytulić.
No cóż, cieszyło mnie, że mogłam wyruszyć na poszukiwania razem z chłopakami z Aglionby.

Opowieść posiada momenty śmieszne, ciekawe, a czasami mroczne. Można było dostać gęsiej skórki podczas czytania. Poza tym, gwarantuję wam, że pod koniec książki będziecie siedzieć na łóżku/fotelu/krześle, czy nawet podłodze i tępo gapić się w ścianę. Zakończenie sprawia, że ma się ochotę od razu pobiec do księgarni i porwać kolejną część z półki. Niestety, aż do 18 marca jest to niemożliwe. Sama czekam od kilkudziesięciu dni, szczerze mówiąc, już nie mogę wytrzymać.

Maggie jak zwykle zachwyca swoim stylem. Stiefvater nie próbuje zmienić nastolatków w sztucznie grzeczne manekiny, pisze tak, jak jest. Czasem padają teksty, które wywołują u mnie niekontrolowany śmiech.
Podsumowując - jeśli macie ochotę na wciągającą lekturę z ciekawymi postaciami, która sprawi, że wasze serduszko rozpadnie się na kawałeczki, serdecznie polecam Króla Kruków!

OCENA

6/6 

2 komentarze:

  1. Również moja czwarta w kolejności przeczytana książka Maggie, którą uwielbiam choćby i za to, że jak zawsze uważałam niemiecki za tak szorstki język, to okazało się, że nawet poezja istnieje w tym języku :D poza tym nienawidze wilkołaków, wampirów, nic z tych rzeczy (no chyba że chodzi o oglądanie Supernatural, to co innego), a w trylogii o wilkach z Mercy Falls ( czy jak to miasto się nazywa ) wilkołaków mi było tak.... żal, nie było to pokazane jak we wszystkkich książkach, że sumując bycie wilkołakiem wychodzi ci na dobre
    A co do Króla Kruków.....no to, nie oszukując, śmiałam się prawie całą książkę, bo : kupowanie talerza droższego niż wszystko co sobię kiedykolwiek kupię; rozmawianie z drzewami; znalezienie mustanga na łące (otwartego na dodatek)... a (spojler moi drodzy) historia z Noahem sprawiła, że zaczęłam się śmiać, prawie rzuciłam książką o ścianę i nie wiem co jeszcze...mieć martwego kumpla, a to ci dopiero temat na powieść
    Ale podsumowując.....śęgnęłabym po drugą część jakbym miała ją gdzieś w zasięgu ręki

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw zastanawiałam się nad recenzją Drżenia, ale Króla czytałam niedawno, więc informacje o nim mam świeższe :D Pewnie jeszcze zabiorę się do postu o wilkach z Mercy Falls!
    Noah... Nie mówmy o tym biednym, skopanym przez Maggie szczeniaczku.

    OdpowiedzUsuń