piątek, 19 września 2014

Więzień Labiryntu - James Dashner

OPIS

Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą jaką pamięta jest jego imię. Kiedy drzwi się otwierają jego oczom ukazuje się grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie – otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, która znajduje się w samym centrum wielkiego i przerażającego labiryntu.
Podobnie jak Thomas, żaden z mieszkańców Strefy nie wie z jakiego powodu się tu znalazł i kto ich tu zesłał. Czują jednak, że ich obecność nie jest przypadkowa i każdego ranka próbują znaleźć odpowiedź, przemierzając korytarze otaczającego ich labiryntu. Jednak ta droga nie jest łatwa, bowiem labirynt skrywa swoje okrutne tajemnice.

Szansa jest tylko jedna: 
Znajdź wyjście albo giń.

RECENZJA

Razem z Thomasem zostajemy już na pierwszych stronach wrzuceni w akcję, dosłownie się nią zachłystujemy. Od razu nasuwają nam się pytania: Co? Jak? Dlaczego? Gdzie? Na samym początku nie wiemy zupełnie nic, tak jak nasz bohater. Poznajemy tylko fakty: zostaliśmy zamknięci w labiryncie z innymi chłopakami, których nie znamy.
Czytając dosłownie wtopiłam się w świat Streferów, nawet udzielił mi się ich wyjątkowy slang. Im dalej zabrnęłam w opowieści, tym bardziej byłam ciekawa co dalej.
Co do Strefy, to zaskakujące jak młodzi ludzie potrafią się zorganizować, kiedy ceną jest przeżycie.
Ano właśnie, co do bohaterów - polubiłam Thomasa. To inteligenty chłopak, który szybko łapie różne rzeczy. Jest też ciekawski przez co często wpada w kłopoty. Podobało mi się, jak wspierał przyjaciół, zawsze chciał im pomagać, nie mógł pozwolić żeby ktoś umarł. Nie na jego zmianie!
Ale, ale, nie myślcie sobie, że Thomas jest idealny. Oczywiście popełnia błędy, czasem całkiem głupie.
Podobało mi się, iż autor nie poszedł na łatwiznę. Starannie wykreował charaktery bohaterów drugoplanowych, nie miałam wrażenia, że reszta to tylko szara masa, która jest tam, by zapełnić tło powieści.
Kolejna rzecz, która postawiła Więźnia na wysokim miejscu na mojej ulubionej półce, to realizm. Chodzi o to, że nie giną ci, których nie lubimy, tylko wszyscy, na których akurat padnie. Tak jak w życiu - tracimy wrogów, lecz również przyjaciół. 

Denerwuje mnie, że ludzie porównują Więźnia do Igrzysk, czy Niezgodnej. Chcę tylko uświadomić, iż to bezsensu, ponieważ Więzień był pisany i wyszedł wcześniej od tamtych trylogii.
Zupełnie szczerze zachęcam was do przeczytania tej świetnej powieści.

OCENA
6/6


Dodam też, że widziałam ekranizację powieści. Mimo małych zmian jest naprawdę świetna!

środa, 17 września 2014

Gra Endera - Orson Scott Card

OPIS

Wobec śmiertelnego zagrożenia nadciągającego z kosmosu Ziemia przygotowuje swoją broń ostatniej nadziei. Jest nią chłopiec, w którym odkryto zalążki niezwykłego geniuszu wojskowego. Czas nagli, a przyszłość dwóch cywilizacji spoczywa w rękach dziecka...

RECENZJA

Pierwszą myślą, która pojawiła się w mojej głowie po przeczytaniu opisu "Ile lat ma ten chłopiec?". Osobiście strzelałam, że może być w przedziale 12-14 lat, gdyż najczęściej takie liczby pojawiają się w książkach.
Nasz bohater przeżył aż 6 wiosen. Oczywiście starzeje się wraz z numerami stron, ale czytając książkę przerażała mnie wizja tak inteligentnego dziecka.
Wszystko przedstawione jest w 3 osobie, co nie oznacza, że brak tam przemyśleń głównego bohatera. Jeśli ktoś lubi pomijać jakieś dłuższe opisy, czy czyta na tyle szybko, że potem sam nie pamięta, co było dziesięć kartek wstecz, to podczas tej lektury skupienie to podstawa. Niekiedy może umknąć jakiś ważny fragment i już po nas!
Sama powieść nie zawiera masakrycznej liczby opisów. Autor nie zwraca uwagi na odcień plam na podłodze, czy koloru pościeli, co jest wielkim plusem. Pochłonęłam kilka dzieł, w których opisane były stroje bohaterów od A do Z. Tak, jakby obchodziło mnie czy dana postać jest dzisiaj ubrana w jasnoróżowe pantofelki czy zielone botki.

To teraz do fabuły!
Andrew Wiggin żyje w dalekiej przyszłości, gdzie toczy się wojna z Robalami, odległymi przybyszami z kosmosu wyglądającymi jak ogromne mrówki. Ludziom udało się raz wygrać starcie z kosmitami - zasługa Mazera Rackhama została uwieczniona na nagraniu puszczanym w telewizji. Od tamtego czasu ludzie pojęli, że potrzebują świeżych umysłów, kogoś, kto będzie w stanie zrozumieć czyny ich przeciwników i wyprowadzić kontratak.
Ender jest Trzecim. Dokładniej trzecim dzieckiem w rodzinie. Jego brat, Peter, nie ukończył programu ze względu na zbyt dużą skłonność do przemocy. Valentine także nie dała rady - była zbyt wrażliwa. Ostatecznie wyciekło pozwolenie na trzecie dziecko. Dodam jeszcze, że w realiach z powieści to zdecydowanie za dużo potomstwa.
Cała fabuła zaczyna się od wyciągnięcia nadajnika z szyi Endera. Co to oznacza? Nasz kochany malec wylatuje z programu... Ale nie do końca. Wszyscy szydzą z chłopca, a nawet dochodzi do przemocy fizycznej. Bohaterowi udaje się w brawurowy sposób wybrnąć z sytuacji, aż następnie dowiadujemy się, że to wszystko było testem. "Jak reaguje na odrzucenie?" "Jaka będzie jego strategia?" Przyznam, że osoby nadzorujące Wiggina nie są zbytnio miłe.
Wtedy zalewa nas przypływ akcji. Zmiana szkoły, otoczenia, treningi, gry, trening, gry i tak dalej. I muszę przyznać, że to wcale nie jest nudne.
Moim zdaniem Andrew to najlepiej wykreowana postać z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. Dorastanie, rozterki, kłamstwa.
Ile jesteś w stanie poświęcić, by twoje czyny mogły dogodzić wymaganiom innych?
Robale czekają na Endera.
Jak będzie wyglądać ostateczne starcie między tymi dwoma gatunkami?

Daj się wchłonąć tej nieprzewidywalnej historii!

Ocena: 6/6 kawałków!

Nevermore Kruk - Kelly Creagh

OPIS

Uważaj, czego pragniesz... Możesz to otrzymać.


Uporządkowane życie Isobel, kapitan szkolnej drużyny czirliderek, właśnie zaczyna się walić. Pan Swanson, nauczyciel literatury, wymyślił następny ze swoich koszmarnych projektów. W parach. I kazał Isobel pracować razem z Panem-Ciemności-Varenem, niesympatycznym, wykolczykowanym gotem, z którym nikt z klasy nie zamienił nigdy bodaj jednego słowa. Może dlatego, że z kamieniami ciężko rozmawiać?

Przy bliższym poznaniu Varen okazuje się jeszcze mniej czarujący, niż się zapowiadało. Wesoły jak cmentarzysko, ciepły jak granitowa płyta, a na dodatek potwornie zgryźliwy. Ale ma to, czego rozpaczliwie potrzebuje Isobel – wiedzę na temat twórczości Edgara Allana Poego. Co więcej, jest gotów wziąć na siebie większą część zadania. Walcząc z uczuciem, że podpisuje cyrograf, Isobel przystępuje do projektu. W końcu wspólna praca nie będzie trwała wiecznie...

Albo będzie trwała, jeśli koszmar, który nosi w sobie Varen, wyrwie się na wolność. Wystarczy kilka dni, by przyjaciele odwrócili się od Isobel, kilka dni, by zmieniło się całe jej życie i kilka nieprzyjemnych słów, by najmroczniejsze marzenia zaczęły się urzeczywistniać. Uważaj, czego pragniesz – możesz to otrzymać.

„Nevermore” to debiutancka powieść amerykańskiej pisarki Kelly Creagh, mieszkającej w Kentucky, uzależnionej od kawy pasjonatki twórczości Edgara Allana Poego. Kelly jest absolwentką Uniwersytetu Spalding i instruktorką tańca brzucha.

RECENZJA 


Opis niezbyt zachęca do czytania, co? Powiem szczerze, że kupowałam tę książkę z ciężkim sercem. Po przeczytaniu opisu byłam pewna, że to kolejny mroczny romans w typie "Zmierzchu", tylko zamiast wampira mamy Gota. Prawdę mówiąc, gdyby przyjaciółka nie poleciłaby mi "Nevermore", książka pewnie nie zagościłaby na mojej półce.
Teraz mam już nauczkę, żeby nie oceniać powieści po opisie.
Zacznijmy od okładki - urzekła mnie, kiedy tylko wyjęłam ją z paczki z księgarni. To jedna z najładniejszych okładek jakie widziałam, a widziałam ich naprawdę dużo. Podczas czytania trzymałam książkę blisko siebie, żebym mogła cieszyć nią oko.
Co do bohaterów - na początku autorka podąża utartym schematem, Isobel trzyma się ze swoją paczką i narzeka na nowego partnera w projekcie, a Varen nadal trzyma się z innymi Gotami, ma farbowane włosy i, bo jakżeby inaczej, chodzi w czarnych ubraniach.  Dopiero potem okazuje się, że bohaterowie wcale nie są schematyczni, wszystko zupełnie się zmienia. Dosłownie wchodzimy w nowy świat.

Polubiłam Isobel, mimo że czasami miałam ochotę jej przyłożyć. A ochota  na to nachodziła mnie dosyć często. 
Co do Varena... Cóż, on jest taką czarną wisienką na torcie. Nie jest przesadnie mroczny, moim zdaniem jego postać została bardzo dobrze wykreowana. Tutaj składam autorce ukłon, bo trudno jest stworzyć bohatera, który byłby inny niż reszta.
Bardzo polubiłam też młodszego brata Isobel. Taki mały, wesoły spryciarz uzależniony od gier.
Fabuła rozwija się w dobrym tempie, nie mknie do przodu niczym Lamborghini, lecz nie zanudza czytelnika. Podczas czytania nie było takiego momentu, w którym podparłabym głowę ręką i marudziła "Kiedy ta akcja wreszcie ruszy?". Oczywiście były nudniejsze kawałki w książce, nie przeczę, aczkolwiek nie były one mankamentami powieści. Przecież trzeba czasem odsapnąć!
Dodam też, że podczas naszej przygody z powieścią poznajemy wspaniałą twórczość Edgara Allana Poego.
Podobały mi się dialogi, były żywe, z życia wzięte, często śmieszne. Autorka potrafi w bardzo poważnym dialogu wstawić jedno zdanie, które wywołuje natychmiastowy uśmiech na twarzy.
Książka jest bardzo dobra, szczególnie, że to debiut. Co do zakończenia... Cóż, mój egzemplarz przeleciał przez cały pokój, kiedy skończyłam czytać.

OCENA


Pamiętacie nasz system oceniania? A może jeszcze go nie znacie? Już tłumaczę!
Książki oceniamy w kawałkach ciasta, najlepsza ocena to sześć kawałków, czyli całe pyszne ciasto.
Nevermore uzyskuje ode mnie...
*Werble proszę!*
5 kawałków!

PS:
 Jeśli macie ochotę przeczytać książkę, to właśnie teraz na Matras.pl jest promocja! Tylko mówię 8) 

wtorek, 16 września 2014

Witamy się!

Przyszedł ten moment, w którym zakładamy bloga z recenzjami.
Co jakiś czas któraś z nas(a jest nas aż dwie) będzie tu publikować co nieco na temat światowych bestsellerów, a także powieści niezbyt rozpowszechnionych w naszym kraju. Czyste szaleństwo!
Płacz, zgrzytanie zębami i wyrywanie włosów! To wszystko tutaj!
Do zobaczenia! :D